niedziela, 5 stycznia 2014

Coś innego. Coś lepszego?

      Haha! Nie wiedziałam, że pisanie tylko z perspektywy jednej osoby jest takie trudne. Nigdy nie mogłam się nadziwić swoim zastojom. Po prostu nic do głowy mi nie przychodziło. Pustka rozchodziła się echem w mojej głowie, zmniejszając poczucie słuszności  wybranego celu, za jaki obrałam sobie napisanie tego opowiadania.
     Aż tu nagle, wpadłam na pomysł by dołączyć relacje z innego źródła. Nie sądziłam bynajmniej, że tak szybko uda mi się wprowadzić tę ideę w stan  pisalności. Zaskoczenie było duże, kiedy osiągnęłam ten zamiar w zaledwie pół godziny.
     Jeśli chodzi o ten podrozdział, to nie mogłam zdradzić ni mniej ni więcej, niż to co już napisałam!
     Czytajcie, zachęcajcie innych, rozpowszechniajcie wici, jakobym wróciła do formy i zaczynała odczuwać satysfakcję z napisanych fragmentów! I liczę, że nie są dla was tylko zwykłymi, bezsensownymi i nudnymi  bajaniami szurniętej kobiety. Wierzę, a w tych czasach to ważne, że choć trochę poprawiam wam humor moimi wypocinami.

***
            Zadanie zostało wykonane. Dziewczyna nie domyślała się niczego, a ja mogę rozpocząć kolejny etap, który przybliży mnie do prawdziwego życia. Tak zadowolony z siebie, dotarłem do pokoju, w którym zostałem zakwaterowany. Niewielki pokoik w części przeznaczonej dla pracowników, nie wyróżniał się niczym szczególnym spośród innych, które mijałem. Najwyraźniej trzy takowe pokoiki składały się na jeden sporej wielkości, podzielony dla potrzeb służby. Na szczęście przywykłem do mniej komfortowych warunków, co nie sprawiało najmniejszego problemu, jeśli chodziło o wygodę. Równie dobrze mógłbym spać na słomianej macie, przykryty jedynie marnym kawałkiem materiału.
            Rozejrzałem się dokładniej po pokoju - wnętrze pachniało przyjemnie, a niewielkie okno, choć wpuszczało obecnie niewielką ilość światła, o zachodzie przyjemnie ogrzeje pomieszczenie, pozwalając mi podziwiać swoje niezmienne piękno. A chociaż księżyc pojawi się tu dopiero kilka godzin przed świtem, będzie to idealne miejsce na śledzenie faz, które i tak wyryte w mojej pamięci pozostają kluczowym elementem w wypełnieniu ostatecznego celu. Oprócz zajmującego niemal całą ścianę okna, znajdowało się tu jednoosobowe łóżko, szafka nocna oraz płaska, acz szeroka szafa, mogąca pomieścić po czterykroć zawartość mojego podróżnego plecaka. Biurko znajdowało się po lewej stronie od wejścia, a podłogę wyściełana była przyjemnym w dotyku dywanem.
            Cała ta materialna kwestia nie miała dla mnie znaczenia. Gdyż liczyło się tylko jedno. Polecenie. A miałem na nie zaledwie pięć tygodni. Dokładnie za trzydzieści pięć dni, otworzy się brama. I ona musi czekać tam, przygotowana do przejścia.
            Położyłem się na wygodnym łóżku, wbijając wzrok w zdobiony freskami sufit. Z holu dobiegł mnie przytłumiony dźwięk.
            Wybiła jedenasta. Za godzinę to naiwne dziewczę pozna prawdę o swoim losie. Ciekaw jestem jak zareaguje, aczkolwiek z niecierpliwością czekam na efektywny wybuch emocji. Zamruczałem z zadowolenia, a moje usta rozszerzyły się w grymasie uśmiechu.
            Zamknąłem oczy czekając na nieuchronne.
***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz