niedziela, 2 lutego 2014

Nic nie dzieje się z przypadku?

      O tak, sesja już nadchodzi, więc niestety nie mam czasu na pisanie. Z bólem przychodzi mi to stwierdzenie, ale taka jest prawda. O jakiegoś czasu, zagmatwana po uszy siedzę w etnograficznych realiach, zatracam się w pachnących gęstwinach notatek. Godziny spędzam na zebraniu odpowiedniej ilości wiedzy. Przekopuje szafki w poszukiwaniu notatek, a jest ich tam więcej niż bym pragnęła. Ale w tym miejscu muszę się zatrzymać. 
Moje poszukiwania przyniosły nieoczekiwany rezultat. 
Mianowicie, całkowicie przypadkowo znalazłam notatnik, z czasów maturalnych. Przeglądając matematyczne wzory i obliczenia, zdziwiłam się jak mogłam coś  takiego zrozumieć - wpatrywałam się w kartki starając się rozszyfrować martwy, dla mnie w chwili obecnej, język. W tym miejscu poczułam ulgę, natrafiając na fragment milszy dla oczu - język polski. Ale moje wcześniejsze zdziwienie, pogłębiło się gdy tylko przeczytałam jedno z moich wczesnych dzieł poezji nie-brzydkiej. 
Chociaż nigdy nie byłam zainteresowana liryką bardziej niż epiką, pierwszą i ostatnią moją próbą były wiersze miłosne.
Jakiż był mój szok, odkrywszy coś, co kiedyś wydawało mi się zwykłą bazgraniną obecnie wygląda przyzwoicie. Jak na ówczesny brak doświadczenia w podobnych eksperymentach literackich, co dzisiaj zdarza mi się częściej, przyznam iż nie tyle mnie to dziwi co zaskakuje całokształt młodzieńczej poezji. Zaprezentuje je wszystkie, choć proszę o wyrozumiałość dla młodzieńczej romantycznej duszy :)

Jak zdefiniujesz słowo "kochać"?
Być z kimś mimo wszystko.
A tak nie jest także z przyjacielem?
Kocham, szepnęła.
***

Kiedyś odejdę. Zniknę. Ucieknę.
Ale zostanę. Pojawię się. Wrócę.
Na zawsze w sercu twoim ukryta.
Tak dom mój.
***

Gdzieś tam jestem wspomniany.
Nieznane usta szepczące gorąco modlitwę.
Karmazynowe wargi, wzywające bezimienną postać.
Na krańcu świata jestem ja.
Zaalarmowany wołaniem, pędzę ku tobie.
To ja. Twój stróż.
***

Małe rozluźnienie dla nadszarpanych nerwów i obrzmiałego umysłu. Chwila czasu, dla przypomnienia sobie kontekstu, który zmusił mnie do takiego przedstawienia rzeczy. 
Głęboki wdech. Zaczynam wracać i znów, za trzy dni egzamin.

Życzę miłego wieczoru, a także osobom, które podzielają moją niestałą sytuację - łatwej i celująco zdanej sesji!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz