Jej wpływy widzimy wszędzie - to media, prasa, reklamy ale przede wszystkim internet.
Nasiąknięta nierealnymi obrazami, fałszywymi obietnicami. Rażąca swoją powierzchownością. Niszcząca.
Jest jednak tą, w której dziś żyjemy. Pozwalająca nam na pozorną wolność słowa, bo w gruncie rzeczy i tak jesteśmy kontrolowani. Nie znamy innej - urodziliśmy się i rozwijaliśmy razem z nią. Dojrzewaliśmy do jej zrozumienia, ale czy tak na prawdę chcemy ją zrozumieć?
Co ją cechuje? Przede wszystkim homogeniczność.
Chciałabym w tym miejscu zacytować Dwighta Macdonalda, który po raz pierwszy użył pojęcia kultura masowa.
"Kultura masowa jest dynamiczną, rewolucyjną sił, burzącą przegrody klasy, tradycji, smaku i zacierającą kulturalne odrębności. Miesza i rozbełtuje wszystko razem, wytwarzając to, co można nazwać homogenizowaną kulturą. [...] jest bardzo, bardzo demokratyczna: odrzuca kategorycznie dyskryminacje przeciwko komukolwiek, pomiędzy kimkolwiek i czymkolwiek. Wszystko wpada w jej młyn i wychodzi z młyna gładko starte."
(Dwight Macdonald "Teoria kultury masowej")
Tak to prawda. Jednak my, dzisiejsi ludzie żyjący w świecie opanowanym przez ową kulturę, nie możemy się od niej uwolnić. Istniejemy w niej i nie zostaje nam nic innego jak zaakceptowanie jej.
Ale czy na pewno?
Tak więc przerwa w intensywnej nauce na sesję skończona - chwila na rozluźnienie myśli, oczyszczenie się z przekonania o apokaliptycznych zamiarach środowego egzaminu, głęboki oddech przed skokiem i.... Dalej zanurzać się w morze niezrozumiałych słów! Z nowym nastawieniem, optymistycznym zapatrzeniem na nadchodzącą przyszłość!
Dobranoc!
Ciekawe to bardzo, ale wciąż jakoś tak coś się w moim wnętrzu buntuje przeciw ujmowaniu siebie jako niewolnika kultury popularnej, nie chcę ;)
OdpowiedzUsuń