P.S. Czytanie uzależnia!
"Nic tak nie sprawiało mi przyjemności, jak kąpanie się w morskiej toni podczas pełni księżyca. Czarne odmęty, zostają wówczas ubrane w srebrne wstęgi falujące poniżej bladolicej Pani Nocy, czarując swym widokiem. Ciemność łączy się z jasnością, tworząc nieprzerwaną jedność, której wyjątkowość wydaje się być namacalna. To właśnie czuje każdego miesiąca, zanurzona po czubek głowy w chodnej wodzie – wszechogarniającą moc.
Mieszkając
tu od dziecka, zawsze miałam słabość do morza. Nie potrafiłam tego racjonalnie
wytłumaczyć, jednak zawsze znajdowałam się na jego brzegu, licząc iż odnajdę
odpowiedzi na nurtujące pytania. Siedząc w milczeniu, po godzinach bezruchu
odpowiedzi pojawiały się. Jakbym przeprowadzała wewnętrzną konwersację z samym
Neptunem, zsyłającym pomoc zwykłym śmiertelnikom, takim jak ja. I tak zostało
do dzisiaj. Każdy problem powierzam morzu.
Dziś
nie było inaczej. Jednak to, z czym przyszłam tym razem od pewnego czasu
spędzało mi sen z powiek. Przeprowadzka.
Nowe
miasto, nowi znajomi, mieszkanie, szkoła. Ale to nic. Dam radę. Tylko jaką cenę
przyjdzie mi zapłacić? Wszyscy mówią, że dla mnie wyjazd będzie
najkorzystniejszy – nowe, lepsze studia; możliwość rozpoczęcia owocnej kariery
zawodowej; większe prawdopodobieństwo znalezienia partnera na drodze życia. A
czy ktoś zapytał się czy ja tego chcę? Czy ktokolwiek wie, co stracę wyjeżdżając?
Jak puste stanie się życie bez tej jednej, integralnej części mojej
egzystencji?
Nie.
Nikt nie wie. Nawet nie potrafią wyobrazić sobie jakie katusze przyjdzie mi
cierpieć, gdy rozstanę się z tym, co tak bardzo kocham.
Morze.
Kojąca bryza oplatająca swe palce wokół mojej szyi. Wszechobecny szum fal,
zagłuszający zrzędzenie wiecznie głodnych mew. Łaskotanie piasku pomiędzy palcami, kiedy
przechadzam się wzdłuż plaży. Nigdy się ich nie wyrzeknę.
-
Słyszycie?! Nigdy!
Rozpacz
i gniew w moim głosie rozeszły się echem pośród wzbierających fal. Znad
zachodniego horyzontu zerwał się gwałtowny wiatr, niosący wyznanie coraz dalej,
w głąb słonego pustkowia. Nie musiałam długo czekać, by po raz kolejny powitać
w nozdrzach, znajomy zapach ozonu. Burza nadciągała nieubłaganie. Wiatr zmienił
kierunek, a fale przybierały na wielkości i sile. Ostatni
ślad po księżycu zaginął, pośród brudnej szarości napęczniałych
cummulo-nimbusów.
Przyglądałam
się nadciągającemu żywiołowi z dużym zainteresowaniem, gdyż wydawał się być inny,
aniżeli jego liczni poprzednicy. Chmury zbliżały się ku piaszczystemu brzegu,
szybciej niż kiedykolwiek, a rozbrzmiewające w tle grzmoty oraz błyskawice
rozświetlające niebo podążały ich śladem równie żwawo. Gdy czoło zbliżyło się
wystarczająco blisko, zdałam sobie sprawę, że nie powinno mnie tu być. Sztormy
na otwartym morzu są niebezpieczne, najbardziej jednak powinno się wystrzegać przebywania
w nieosłoniętym miejscu, szczególnie w pobliżu nadbrzeża.
Zdałam
sobie sprawę, że nie mogłam się ruszyć. Jakaś siła, zadziałała na mnie nie
pozwalając wrócić do domu. Stałam tam patrząc jak lada moment miało rozpętać
się piekło, a ja mogłam tylko patrzeć i czekać.
Pomimo
tego ambiwalencja uczuć, które we mnie w tej chwili mną zawładnęły była
bardziej przerażająca niż sam wizja śmierci. Zgodnie z podstawowymi odruchami,
zakorzenionymi w ludzkiej świadomości, pragnęłam uciec – schować się, schronić
we względnie bezpiecznym miejscu; wrócić do domu - byle najdalej od tego, co
miało niedługo nastąpić. Z drugiej strony hipnotyczne nawoływanie żywiołu,
nakazywało zostać. Wbrew zdrowemu rozsądkowi czy minimalnemu poczuciu
niebezpieczeństwa. Przeczuwałam, trudną do opisania niezwykłość, - targającą moimi włosami, oplatającą łydki -
dającą o sobie znać poprzez rozpływające się echo grzmotów.
Kiedy
sztorm dotarł nad brzeg, usłyszałam głos. Dziwnie zniekształcony, męski głos.
Nie, szept. Trzy słowa, które zawładnęły moim umysłem.
„Jak
sobie życzysz.”
W
wodzie, zauważyłam niewyraźną sylwetkę mężczyzny. Błyskawica rozświetliła
otocznie intensywną bielą, by zabrawszy nieznajomego ze sobą – zniknąć. Wtedy
coś twardego trafiło mnie w skroń. Potem ciemność i cisza zawładnęły światem, a
ja runęłam na spotkanie z mokrym piaskiem."Niebawem dodam kontynuację...
Ładne, działa na wyobraźnię :)
OdpowiedzUsuń